wtorek, 19 kwietnia 2016

Rozmiary...

Od dłuższego czasu nurtuje mnie pytanie: "jak to jest z tymi rozmiarami?".
W jednej firmie kupuję spodnie 36 w innej 38, żakiety od 36 do 40 podobnie z sukienkami. No wiadomo człowiek jest szczęśliwszy i czuje się super jak zakłada 36 a nie 40 ;).  Ale człowiek nie tyje i nie kurczy się w drodze pomiędzy sklepami, że w jednym zakłada 36 a w drugim 40. Jesteśmy w unii, ogórek ma być wymiarowy, to dlaczego rozmiary ubrań wymykają się z pod kontroli. Nie przeszkadza to jak biegamy i przymierzamy, ale robiąc zakupy w internecie rzadko kiedy studiujemy tabele rozmiarów. I niejednokrotnie odsyłamy, wymieniamy. Czytałam ostatnio artykuł na ten temat i dowiedziałam się że europejki przytyły w ostatnich latach i firmy podokładały po kilka centymetrów do rozmiaru. I to że dawniej nosiłyśmy 38 a teraz 36 to niestety nie wynik diety a dołożenia centymetrów materiału.
To trochę mi się rozjaśniła sprawa ;). A jak wyjaśnić różnice rozmiarowe w jednej firmie. Dlaczego idąc do mojego ulubionego sklepu zakładam spodnie 36 i wiszą a obok są w innym kolorze i w 38 nie mogę się dopiąć. tego już pojąć nie mogę. Czy tylko ja tak mam??


 



 



Spodnie - Levis 571
Bluzka - KappAl
Marynarka - George
Buty - Ryłko
Torebka - Baron
Apaszka - CD

8 komentarzy:

  1. Nie Aniu, nie tylko Ty tak masz. Ja również.
    Ostatnio zamawiałam kilka ubrań z Bon Prixu: i szok, sweter jasny, który pokazywałam w poście o Wiśle ma rozmiar 32 i jeszcze jest za duży, a tunika - rozmiar 38, jest tak akurat. Odesłałam śliczną bluzkę, rozmiar 40! Była za ciasna! I sukienkę - 40-stkę, bo była o niebo za duża. I bądź tu mądry człowieku...
    A Ty pięknie prezentujesz się na spacerze i w marynarce i bez.
    Miłego wieczoru.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przestałam na serio traktować numerację rozmiarów. Kupiłam niedawno spodnie w Biedronce, rozmiar S. I dobre! Chociaż normalnie noszę 40 lub ewentualnie od biedy 38. Powinno się podawać nie rozmiar, a obwód w pasie, a w sklepach stacjonarnych przy wieszakach z ubraniami powinny być miarki krawieckie. Każdy by się obmierzył i finito. Myślę, że to zamieszanie z rozmiarówką zaczęło się, od kiedy chińszczyzna weszła na europejskie rynki.

    OdpowiedzUsuń
  3. kwestia proporcji (fason zaprojektowany dla innej sylwetki), elastyczności materiału, zaplanowanego w projekcie efektu "oversize", o którym klientki często nie wiedzą ;). Inne standardy szycia w danej fabryce, nawet kwestia umiejętności różnych szwaczek ...
    jest wiele dodatkowych czynników. Ogólnie nie warto patrzeć na rozmiar, ale na wymiary. Nie patrzyć na metki, ale oceniać rozmiar "na oko" lub z centymetrem.
    pozdrawiam!
    http://fashavable.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie dlatego ja nie kupuję przez internet bo nie chce mi się robić zwrotów:)))ślicznie wyglądasz:)))bardzo lubię tego typu żakiety i super spodnie:)))Pozdrawiam serdecznie:))0

    OdpowiedzUsuń
  5. Taki styl a'la marynarski uwielbiam.
    Bardzo ładnie Ci w takich kolorach.

    Pozdrawiam Zocha
    http://www.zocha-fashion.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. super zestawienie kolorów :) podoba mi się połączenie granatu z czerwienią. Pięknie i z klasą :)

    Pozdrawiam www.milordka.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Z rozmiarami mam tak samo dlatego zawsze mierzę.
    Świetnie wyglądasz. Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  8. Tez tak mam! Sklepy mają tak rozmaitą tę rozmiarówkę, że bez mierzenia jest czasami ciężko coś kupić:/
    A styl marynarski zawsze mi się podoba! Pod każdą postacią! Twoja wersja jest fantastyczna!!!

    OdpowiedzUsuń